Grudzień, wszyscy pieką pierniczki. Będę piekła i ja:) Chyba nawet dzisiaj. Ale póki co upiekły mi się takie o muffiny. Nie pamiętam już skąd przepis, ale dzielę się, jeżeli ktoś poczuje się urażony, bo odnajdzie w nim swój, to przepraszam, ale po prostu nie pamiętam z którego zakątka internetu go wytrzasnęłam^^
składniki:
- JEDNA I PÓŁ SZKLANKI MĄKI
- TRZY CZWARTE SZKLANKI CUKRU
- JEDNA CZWARTA SZKLANKI KAKAŁŁO
- JEDNA ŁYŻECZKA SODY OCZYSZCZONEJ
- JEDNA TRZECIA ŁYŻECZKI SOLI
- PÓŁ SZKLANKI JOGURTU NATURALNEGO
- PÓŁ SZKLANKI WODY
- JEDNA TRZECIA SZKLANKI OLIWY/OLEJU
- JEDNA ŁYŻKA LIKIERU SMAKOWEGO (U MNIE CZEKOLADOWY^^)
- JEDNO ŻÓŁTKO
jako nadzienie wrzucam do środeczka co mam pod ręką. Czasami jest to pokruszona czekolada, czasami snikers, a czasem danio waniliowe:)
ps. wiem, że kakao to kakao, a nie kakałło, ale czasami lubię nazywać rzeczy po swojemu:)
No i standardowo jak to w muffinach,
mieszamy suche skladniki osobno,
mokre osobno:) mieszamy wsio razem, pieczemy 25min w 175 stopniach:)
tadam!
No. I nie byłabym sobą, gdybym tego nie zapakowała (muffinki szły w gości)
Bierzemy blaszkę, owijamy papierem do pakowania, układamy ciacho i przewiązujemy wstążką:) proste? no pewnie, że proste:)
Miłego wieczoru!